Tu wiele do życzenia pozostawiał chodnik, który dziś jest peronem dla wielu linii autobusowych. Dziś rano na pętli pojawili się ludzie w pomarańczowych kubraczkach i zabrali się do wymiany zdruzgotanych płytek chodnikowych. Po ostrej fali krytki (także na naszych łamach), zapadła decyzja o naprawie chodnika.
Lepiej późno niż wcale, można by rzec, zwłaszcza że wiemy o kilku przypadkach skręcenia nogi z powodu wyboistej nawierzchni przy Eskadrowej. Mieszkance Dąbia nogę włożono w gips i co najmniej cztery tygodnie będzie w nim leczyć skręconą nogę.
Obok chodnika widać ułożone w sterty palety z płytkami chodnikowymi, które zastąpią pokruszone i połamane, a dotychczas będące podłożem dla tysięcy pasażerów korzystających z przesiadek. Jest nadzieja, że przed zimą pasażerowie będą mogli chodzic po równej, a tym samym bezpiecznej nawierzchni.
Wypada się tylko cieszyć, że uwagi nasze i pasażerów dotarły gdzie trzeba, ale trzeba też zadać pytanie, jak to się dzieje, że tak połamany, pozapadany i absolutnie niebezpieczny chodnik ktoś dopuszcza do użytkowania, i to w dodatku wbrew opinii policji, która jednak powinna mieć głos decydujący.
EL
Ostatnie zdjęcia ilustrują postęp prac i stan płytek jakie stanowiły "chodnik" przy ul. Eskadrowej.