Skrzyżowanie ulic Emilii Gierczak, Mianowskiego i Anieli Krzywoń, w opinii kierowców i mieszkańców to „dziwne” i bardzo niebezpieczne skrzyżowanie. Działa tu tzw. połówkowa sygnalizacja świetlna, na częśći wzbudzana ręcznie przez pieszych chcących przekroczyć ruchliwą Emilii Gierczak na wysokości Pomnika Poległych. – Pojazdy jadące w lewo otrzymują takie samo zielone światło jak pojazdy jadące na wprost z naprzeciwka - mówi kierowca Krzysztof Jasik. Kierowcy spoza Szczecina, a szczególnie Niemcy, Holendrzy, Duńczycy i Szwedzi, dosłownie nadziewają się na czołowe zderzenie z pojazdami jadącymi na wprost, dodaje. Dla skręcających w lewo nie ma zielonego światła! Trzeba dojechać do środka skrzyżowania i poczekać aż pojazdy jadące w kierunku Goleniowa opuszczą je. Nie wszyscy o tym pamiętają, a zachodni kierowcy po porstu o tym nie wiedzą. 

   W kierowcach i mieszkańcach zakiełkowała nadzieja, gdy na skrzyżowaniu pojawili się robotnicy, którzy wygrzebali w ziemi głębokie na około półtora metra wykopy. Po kilku dniach podjechały autobetoniarki, z których wykopy zalano betonem z kotwami pod nowe wysięgniki na sygnalizatory. Jak się dowiedzieliśmy w ZDiTM stan istniejących wysięgników budził poważne obawy o bezpieczeństwo. Przeżarte rdzą i niezbyt solidnie zakotwione w podłożu, stwarzały niebezpieczeństwo. To dlatego Zarząd Dróg i Transportu Miejskiego podjął decyzję o ich wymianie. Dodajmy, tylko tych wysięgników! Pozostałe elementy, czyli sygnalizatory i cykle świateł nie ulegną zmianie. Nie będzie też najbardziej oczekiwanej zmiany, czyli światła dla skręcających w lewo.

   Nadal trzeba tu uważać podwójnie, gdyż tuż przy skrzyżowaniu jest przejście dla pieszych, gdzie auto skręcające w ulicę Anieli Krzywoń musi przepuścić pieszych, a pojazd nie bardzo ma się gdzie schować by nie zostać trąconym przez jadących na wprost. Nadal będzie tu bardzo niebezpiecznie, choć jeden element do końca miesiąca zostanie wyeliminowany, można być pewnym, że nie spadnie nam na głowę sygnalizator.

EL