Victor Hanescu został zwycięzcą Pekao Szczecin Open 2012

24.09.2012, Szczecin. Prawobrzeże - dwutygodnik informacyjno-reklamowy

Rumun Victor Hanescu został zwycięzcą Pekao Szczecin Open 2012. W finale wygrał 6:4, 7:5 z Hiszpanem Inigo Cervantesem.

Oznacza to, że mimo upływu 20 już lat nasza klątwa trwa – wciąż w Szczecinie nie udało się wygrać Hiszpanowi, choć to przecież spec od robót ziemnych! Trzeba przyznać, że swoje szanse w finale Cervantes miał, ale je zaprzepaścił. W początkowych gemach żaden z zawodników nie był w stanie utrzymać własnego serwisu. Tej sztuki dokonał dopiero właśnie Cervantes, który wyszedł na prowadzenie 3:1. I gdy wydawało się, że Hiszpan pewnie zmierza do wygrania partii, Hanescu wziął się do roboty - od stanu 2:4 wygrał cztery kolejne gemy. Drugi set przebiegał analogicznie do pierwszego. Znowu prowadzenie Cervantesa i znowu skuteczna pogoń Hanescu: tym razem od stanu 4:4 zdołał wygrać ledwie gema, zaś doświadczony Rumun dołożył trzy i skończył spotkanie przy pierwszej piłce meczowej. Wynik: 6:4, 7:5. I zasłużone oklaski 3000 widzów na kortach, którzy oglądali znakomite – trwające prawie dwie godziny – widowisko! Hanescu jest tenisistą uprzejmym, zatem rozpoczął pomeczową wypowiedź od komplementów pod adresem przeciwnika. „Na początku Inigo grał dużo lepiej ode mnie. Nie mogłem znaleźć odpowiedniego rytmu i popełniałem wiele błędów, a on był bardzo skuteczny. Przy stanie 4:4 uznałem, że czas trochę ‘przycisnąć gaz’, zacząłem grać agresywniej i to przyniosło rezultaty. Drugi set zaczął się tak samo jak pierwszy, więc byłem na siebie zły, ponieważ miałem wrażenie, że popełniam drugi raz te same błędy. Ważne jednak, jak kończysz mecz, a nie, jak go zaczynasz. A ja skończyłem najlepiej jak mogłem” - powiedział z filozoficznym zacięciem. „Zagraliśmy bardzo wyrównane spotkanie, cały czas było ‘na styku’. Dobrze rozpocząłem, szybko zbudowałem przewagę i miałem pierwszy set w ręku. Pojawiły się piłki na 5:2 i wiedziałem, że jestem bardzo blisko. Niestety, przegrałem tego gema i później, zamiast skoncentrować się na własnym serwisie, cały czas rozpamiętywałem tamto niepowodzenie. Drugi set był podobny do pierwszego, ale czuję, że w końcówce zabrakło mi doświadczenia. Chciałem doprowadzić do tie-breaka, ale nie potrafiłem. Byłem zdenerwowany, a Victor świetnie to wykorzystał” - mówił Cervantes. Mimo słońca na korcie było chłodno i trochę wiało. Nic więc dziwnego, że obaj finaliści narzekali na swój serwis. Posłuchajmy Hanescu: „Nie mogłem w pełni wykorzystać potencjału serwisowego, a wiem, że to jedna z moich najgroźniejszych broni. Inigo to zawodnik, który doskonale returnuje, co można było zobaczyć w jego poprzednich meczach”. I Cervantesa: „Przez cały turniej radziłem sobie całkiem nieźle z podaniem, a tym razem było zdecydowanie za słabo”. Co ciekawe obydwaj przed meczem biegali po kortach w poszukiwaniu… bananów, które chcieli zabrać na kort. Pomógł dopiero sklep spożywczy znajdujący się vis a vis naszego obiektu. Chyba więcej owoców zjadł Rumun i stąd jego zwycięstwo. Gratulujemy raz jeszcze i życzymy powrotu na szczyty rankingu (w końcu kiedyś był 26.)! Jak sam przyznaje – mimo 31 lat – czuje się świetnie, zarówno psychicznie i fizycznie, w czym zwycięstwo w Szczecinie tylko go utwierdziło, więc raz jeszcze chce zaatakować czołówkę. Trzymamy kciuki! I przypomnijmy, że nazwa turnieju brzmi Pekao Szczecin Open, mamy bowiem dwóch mecenasów: Bank Pekao (wielki europejski bank należący do grupy UniCredit) i miasto Szczecin (dynamicznie rozwijająca się polska metropolia). Obaj sponsorzy już teraz zapraszają na Pekao Szczecin Open 2013. Do zobaczenia! Tekst Biuro Prasowe PEKAO Szczecin Open 2013 Foto Andrzej Wiśniewski Na zdjęciu Victor Hanescu

Galeria zdjęć

Skomentuj

Znamy Twoje IP (3.141.8.247). Pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy.

Facebook