Pierwsze uruchomienie świateł na tym skrzyżowaniu, okazało się kompletną porażką. Korek zaczynał się na ulicy… Leszczynowej! Po dwóch dniach instalację zdemontowano (jest typu przenośnego), i zabrano się za poprawianie oprogramowania. Miało być zdecydowanie lepiej, bo pięć nowych programów miało szybciej zliczać auta i zmieniać światła by przejazd był w miarę płynny. Jeśli nawet nie płynny, to przynajmniej bez korków. Tymczasem weekendowa rzeczywistość znowu wzięła górę nad inteligentną aparaturą, niemiecką obsługą i fachowcami z magistratu – specami od paraliżowania ruchu! Korki znowu sięgały Ronda Ułanów.
Ktoś się uparł, byśmy stali tu w korkach – mówi jeden z kierowców. Przecież nawet w porannym szczycie nie było aż tak źle, co uprzejmiejsi kierowcy wpuszczali po kilka aut jadących od strony szpitala i korek dość szybko się luzował. Teraz zator jest dramatycznie duży, a sygnalizacja kompletnie nie radzi sobie z potokiem pojazdów! Po cóż więc światła, które zamiast pomagać, utrudniają ruch? Po części te światła to swego rodzaju ambicja jednego z radnych Prawobrzeża, który uparł się by na tym dość niepozornym skrzyżowaniu światła regulowały ruch. Nic bardziej błędnego. Jeśli już, to lepszym rozwiązaniem byłaby budowa (nie malowanie, lecz budowa!) ronda. Na razie nie ma decyzji czy światła tu pwostaną czy jednak docelowo będzie rondo.
Bel