Trwają wizyty duszpasterskie zwane „kolędą”. Odwiedziny kapłana w naszych domach, to wielowiekowa tradycja, choć w ostatnich latach istotnie zmniejszyła się ilość osób przyjmujących księdza. – W moim przypadku nie przyjmę księdza od czasu, gdy dość niepochlebnie wyraził się o moim związku z narzeczoną, z którą mieszkaliśmy w wynajętym mieszkaniu – mówi pan Jakub. Nie pomogły tłumaczenia, że wkrótce zawieramy związek małżeński, że z naszej miłości nie wypływa nic złego, bo ksiądz był wyjątkowo nieprzyjemny i umoralniał nas nie pytając nawet czy mamy środki by założyć rodzinę. Miałem ochotę go wyprosić, ale moja obecna już żona nieco uspokoiła atmosferę. Najbardziej zdenerwowało mnie to, że nie trzeba było przypominać o kopercie, którą zabrał na odchodne.
– Obowiązkiem księdza jest zainicjowanie dialogu na temat sakramentalnego życia i obowiązku uregulowania spraw jeśli młodzi mieszkają już razem, mówi ksiądz Wiesław Kotliński z wydziału teologicznego. Jeśli wizyta duszpasterska zwana tradycyjnie kolędą służyła li tylko nachalnemu umoralnianiu, to mija się ona z celem. – Ja od lat nie wpuszczam księdza do domu, ale co roku składam w kopercie ofiarę na tacę –mówi Januisz Z. – Ofiara i jej wysokość winna wypływać z potrzeby serca. Żaden ksiądz nie powinien wyznaczać jakiejkolwiek kwoty ofiary, nawet jeśli parafia ma potrzeby inwestycyjne, bo wtedy ofiara mija się z celem – mówi ksiądz Kotliński.
Należy jednak pamiętać, że owa „składka” w postaci ofiary, pozwala parafii opłacić zobowiązania chociażby podatek od wszystkich mieszkańców, także od tych niewierzących i nie praktykujących. Pozwala także po prostu księdzu przeżyć. W tym roku zdarzyło mi się nie wziąć kopery w kilku miejscach, gdyż widoczny status materialny wiernych i ich problemy finansowe po prostu na to nie pozwalały. Takie rodziny zostały przeze mnie skierowane do proboszcza, który opiekuje się Zespołem Caritas, i tam zostanie im udzielona pomoc. Właśnie także takim celom służy wizyta duszpasterska – dodaje ksiądz.
Księża opowiadają jak współczesna technika zmienia obyczaje i przebieg kolędy. W jednym z domów – mówi ksiądz Piotr, na stole obok świec i krzyżyka stał laptop połączony Skaypem z USA, gdzie przebywa babcia gospodarzy. Starsza pani tak bardzo chciała uczestniczyć w kolędzie, że połączyła się z domem poprzez internet, i rzeczywiście modliła się razem z domownikami. Księża nie ukrywają, że zdarzają się mieszkania, gdzie wizyta jest dość przykrym obowiązkiem. – Mieszkania są przesiąknięte wilgocią, stęchlizną ale i zapachem rozkładającego się psiego i kociego moczu – mówi ksiądz Stanisław. O ile z wilgocią jest faktycznie trudno walczyć, o tyle smród moczu jest już tylko wynikiem niedbalstwa domowników. Jeden ze starszych wiekiem kapłanów wspomina, jak dawno temu na wsi pewna jejmość chcąc ugościć księdza kawą, zagotowała ziarna kawy, wyjęła cedzakiem na talerz i proponowała zjeść „ugotowaną” kawę. Kiedy ksiądz wyjaśnił co i jak należy z kawą zrobić, starsza pani sama doszła do konkluzji, że to co najlepsze czyli napar kawy, po prostu wylała…
Dodajmy, że nie ma obowiązku przyjmowania księdza po kolędzie, i jest to wyłącznie nasza wola.
W niektórych parafiach wizyty duszpasterskie rozpoczynają się już w listopadzie, gdyż są parafie tak liczne, a księży tak mało, że by zdążyć odwiedzić wszystkich chętnych, trzeba to zacząć odpowiednio wcześniej.
Wielu z nas może się w intereneci zapoznać z planem kolędy w danej parafii.
EL
Żródło foto: internet.