Wszystko z powodu imprezy organizowanej na bulwarach nad Odrą u stóp Wałów Chrobrego. Na wniosek organizatora Pikniku nad Odrą, już w piątek przed południem zamknięto ulicę Jana z Kolna, co spowodowało ogromne korki w całym mieście. Niektórzy kierowcy stali w korku przez trzy godziny! – Na autobus linii 64 w kierunku Dąbia czekałem w Podjuchach niemal godzinę, bo korek w obie strony od Zdrojów i do Zdrojów skutecznie blokował komunikację – mówi pan Krzysztof. Karetki na sygnale przeciskały się pomiędzy samochodami lecz nie zawsze można im było ustąpić przejazd.
Zdziwienie budzi fakt, że ważną ulicę zamknięto tak wcześnie. Dotychczas Jana z Kolna zamykano około godziny 17.00 czyli praktycznie po godzinach największego szczytu komunikacyjnego. Dlaczego teraz stało się inaczej, i dlaczego imprezy nie przeniesiono na Łasztownię? Śmieszność budzą słowa prezesa Zachodniopomorskiej Agencji Promocji Turystyki (organizator Pilniku), który radzi by przesiąść się do komunikacji miejskiej i wtedy unikniemy stania w korkach. Większej bzduy dawno nie słyszeliśmy, bo przecież w korkach stały też wszystkie autobusy jadące do i z Prawobrzeża. Na przystankach pełnych ludzi oczekiwali zdenerwowani podróżni. Na dobrą sprawę nawet od wczesnych godzin rannych w sobotę można było ustawiać namioty i zmontować scenę na tę imprezę, ale zabrakło pomyślunku. Wybory dopiero za pięć lat, zapomnisz o wściekłości jaką zafundowały ci władze miasta…
EL