Druga tura odbędzie się dwa tygodnie później czyli 30 listopada. Oba dni to niedziele. Wybierzemy ponad dwa i pół tysiąca wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Mandaty radnych do rad gminnych, miejskich, powiatowych i sejmików wojewódzkich otrzyma ponad 46 tysięcy osób.
Formalnie kampania wyborcza ruszy 27 sierpnia czyli z chwilą opublikowania zarządzenia. Od tego momentu będzie można zawiązywać komitety wyborcze, ustalać i rejestrować listy kandydatów, a następnie może ruszyć kampania medialna, ulotkowa, bilbordowa i wszelka inna mająca za zadanie przekonać elektorat do kandydata lub kandydatów.
Już dziś można się obawiać, że będziemy zasypani niechcianymi ulotkami, wkładkami do gazet, banerami w internecie i ogłoszeniami na przydrożnych słupach reklamującymi kandydatów. Jak mawiał pewien klasyk, obietnic cała rzeka, a konkretów najmniej. Dodatkowymi uciążliwościami są też smętnie zwisające plakaty, które z pewnością zmyje deszcz i jesienna słota. Sporo się mówiło o przeniesieniu wyborów na dogodniejszą porę czyli na koniec wiosny lub początek lata właśnie ze względu na możliwość robienia mityngów wyborczych przy sprzyjającej aurze. Od później jesieni raczej trudno oczekiwać po pierwsze ciepła, a po drugie suchej aury.
Wiemy, że od co najmniej miesiąca trwają już spotkania kandydatów na radnych, którym różne ugrupowania proponują miejsce na listach, często tylko po to by zachować tzw. parytet wyborczy. Ale przywilejem demokracji jest możliwość wyboru, a ten zagwarantuje nam cała plejada kandydatów zarówno z prawej, centrowej jak i lewej strony sceny politycznej. To źle, że wybory samorządwe dominuje także polityka, ale jakoś ugrupowania obywatelskie, stowarzyszenia i komitety jednomandatowe nie mają dostatecznej siły przebicia. Czy w tych wyborach będzie inaczej? Zobaczymy za trzy miesiące. Uważajmy na partyjnych pozorantów, którzy walkę o nasze lepsze jutro w mieście i na osiedlach przedkładają na lojalność wobec ugrupowania. Takich mieliśmy w kończącej sie kandencji nadmiar...
EL