Była ofiara, a auto praktycznie skasowane. Od trzech lat Rada Osiedla Dąbie wnosi o usunięcie uschniętego i zagrażającego bezpieczeństwu drzewa przy ulicy Mierniczej. Skutek niemal żaden, bo poza przycięciem kilku najniższych gałęzi, drzewo nadal stoi i czeka. A miejsce szczególne bo uschnięte konary wiszą nad silnie uczęszczanym chodnikiem.
Sprawa jest poważna, gdyż tędy dziesiątki dzieci udaje się na zajęcia do pobliskiej szkoły, i tędy wracają po nich do domu. – Drzewo jest w fatalnym stanie i osobiście próbowałem wymóc na ekipie przysłanej do prac interwencyjnych by je usunięto – mówi Paweł Kurdziałek wiceprzewodniczący RO Dąbie. Panowie z wielkiej łaski podcięli dolne gałęzie, ale cały susz jak stał tak stoi, bo ponoć nie dysponują podnośnikiem – dodaje przewodniczący. To żadne tłumaczenie, jeśli się nie pośpieszymy, drzewo powali się samo i znowu może dojść do tragedii.
RO Dąbie ma wiele zastrzeżeń do pracy ekipy wykonującej roboty interwencyjne. Ludzie są opieszali, ignorują uwagi i prośby, a nawet polecenia nadzorującego roboty. Takie grożące powaleniem się drzewa powinny być usuwane w pierwszej kolejności, ale o czym tu mówić skoro nawet prośba o przycięcie roślin przybyszowych wokół pni jest ignorowana… Jak tak będziecie pracować to lepiej tę ekipę rozwiązać i zorganizować nowych ludzi, którym po prostu będzie się chciało. ©
EL
Informujemy, że po ukazaniu się artykułu służby usunęły uschnięte konary i obecnie nie ma zagrożenia dla przechodniów. Dziękujemy w imieniu rodziców i dzieci, które tędy idą do i ze szkoły.