Turniej tenisowy
20.01.2013, Szczecin. Prawobrzeże - dwutygodnik informacyjno-reklamowyNa kortach Szczecińskiego Centrum Tenisowego zakończył się turniej tenisowy ITF juniorów Magnolia Cup 2013. Przyjechało na niego ponad stu zawodników z różnych stron świata. Nie zabrakło reprezentacji m .innymi z Polski, Portugalii, Białorusi, Litwy i Ukrainy. Zawody tenisowe trwały do niedzieli.
Zdobyte punkty są przepustką do prestiżowych turniejów, takich jak: Roland Garros, Wimbledon i Australian Open.
Magnolia Cup ma już swoją renomę. Jest rozgrywany od wielu lat. Sukces w tej dziedzinie zależy od wielu czynników: od talentu, sprawności ruchowej i inteligencji. Ważne jest również wsparcie finansowe ze strony rodziców albo sponsorów.
- Nie jest to tani sport. Utrzymanie zawodnika to koszt kilku do kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie. Od wielu lat organizuję turnieje. Przez moje ręce przeszło kilka tysięcy zawodników. Tylko trzech z nich jest na listach światowych: dwie siostry Radwańskie i Jerzy Janowicz - powiedział Janusz Korzeniewicz, właściciel Szczecińskiego Centrum Tenisowego.
Zawodnicy grają w tenisa już od dawna.
- Mając sześć lat poszłam z rodzicami na turniej tenisowy. Wtedy zapragnęłam być tenisistką. Obecnie zdobywam doświadczenie w różnych zakątkach świata. Do tego turnieju przygotowywałam się w Barcelonie. Moim celem jest polepszenie rankingu. W związku z tym będę musiała dużo trenować - powiedziała Kasia Pyka, szesnastoletnia tenisistka z Katowic.
Ważna jest pomoc i wsparcie rodziców w realizacji sportowych marzeń.
- Moja córka trenuje każdego dnia. Jeżdżę z nią na wszystkie zawody i pomagam jej jak potrafię. Daje jej wsparcie, którego potrzebuje. Wiem, że nie jest jej łatwo. Trudno pogodzić szkołę ze sportem. Na szczęście, nauczyciele są wyrozumiali i pozwalają jej na indywidualny tok nauczania - powiedziała Fadima Gaspare, mama jednej z tenisistek z Portugalii.
Rumunka Ioana Diana Pietroiu oraz reprezentant Białorusi Iwan Liutarewicz wygrali turniej tenisowy ITF juniorów Magnolia Cup 2013 w Szczecinie.
Tekst i foto: Barbara Hortyńska