Tak zdecydował marszałek, który wydał taką decyzję po kontroli. O sprawie poinformowała Gazeta Wyborcza, która przytacza też wypowiedzi urzędników magistratu, że spodziewali się takiego obrotu sprawy. To pierwszy w najnowszej historii miasta przypadek, że trzeba zwracać przyznaną dotację.
Budowa Centrum Żeglarskiego stanęła od momentu upadku głównego wykonawcy firmy Unipol. Jak się okazało, miasto wybrało wykonawcę, który zaproponował aż o 35% niższą cenę od kosztów wyliczonych przez inwestora! Na dodatek już w chwili przejmowania placu budowy, Unipol miał problemy finansowe, a po zejściu z budowy, miasto powierzyło dalsze jej prowadzenie spółce prawnie zależnej od upadłego wykonawcy.
Od wielu miesięcy Komisja Rewizyjna Rady Miasta prowadzi dochodzenie w sprawie nieprawidłowści na budowie CŻ, gdzie awansem wypłacono wykonawcy kilka milonów za prace, które nie zostały wykonane. Jak twierdzą sami radni, sprawa CŻ to jedna z największych afer gospodarczych ostatnich lat w Szczecinie. Radni stwierdzili ewidentny brak prawidłowego nadzoru na budowie, szukanie kozła ofiarnego (zwolnienie z pracy wiceprezydent, dwojga dyrektorów, kilku urzędników), a nadal nie bardzo wiadomo kto za to wszystko odpowiada. Bezsprzecznie za wszystko co się dzieje w mieście odpowiedzialność ponosi prezydent, ale poczekajmy na wyniki dochodzenia jakie prowadzi prokuratura. Na razie Szczecin musi oddać siedem milionów złotych z dotacji unijnej.
Na razie magistrat milczy skąd weźmie pieniądze by dokonać zwrotu.
EL