Nie jest Pan nowicjuszem w szczecińskiej polityce, był Pan radnym RM w poprzedniej kadencji. Co sprawia, że ponownie Pan kandyduje do Rady Miasta?
- Patrzę na to wspaniałe ale obumierające miasto i widzę możliwości odrodzenia. Upadek najwspanialszego w dziejach holdingu stoczniowego sprawił, że przepadł wielki majątek, ale nadal są w bankach duże aktywa. Trzeba działać na rzecz odrodzenia przemysłu stoczniowego, który dawał Szczecinowi życie, pieniądze i markę w Europie. Gdyby wygrano znakomity pomysł czyli Porta Holding Paliwowy, dziś miasto byłoby daleko bardziej w przodzie. Niestety, mafia rosyjsko – ukraińska przy udziale ówczesnych władz Polski, doprowadziły do upadku jednej z najznakomitszych struktur gospodarczych jakim
była Porta Holding SA. Trzeba dać impuls by ponownie ożywić ten sektor. Trzeba też wykorzystać powstanie w Szczecinie kilku Stref Ekonomicznych, w tym dwóch na Prawobrzeżu! Weźmy przykład choćby ze Stargardu, pod którym działa firma japońska.
Jakie są szanse na ożywienie sektora stoczniowego w naszym mieście? Dla wielu mówienie o jego przywróceniu brzmi jak utopia?
- Znakomite pytanie! Proszę pamiętać, że Porta Holding SA ma ciągle 350mln aktywów w banku. Portfel zamówień na statki typu „ropax’ jest wypełniony, jest też jeszcze kadra przygotowana i chętna do pracy. Uruchomienie stoczniowej branży w Szczecinie, daje impuls poznańskiemu Cegielskiemu i dziesiątkom innych podwykonawców, a tysiącom pracowników. Dwa wydziały ZUTu mają też dla kogo uczyć kadry fachowców. Owszem, decyzje muszą zapaść na szczeblu rządowym i będzie to możliwe po zmianie rządu, bo Szczecin zasługuje na wielkość! Mamy znakomitych informatyków, wspaniałych lekarzy ze światowej klasy osiągnięciami, teraz pora by przywrócić najwspanialszy, o światowej klasie pomysł gospodarczy jakim jest Porta Holding.
Zastanawia tylko, za co Szczecin został tak ukarany?
- Nałożyły się dwa czynniki, ale bez wątpienia można stwierdzić, że jednym z nich była zwyczajnie zemsta Rakowskiego. On wyraźnie zapowiedział, że zniszczy przemysł stoczniowy. Ból jest tym większy, że czynił to również rękoma szczecinianina, byłego ministra gospodarki. Nie ulega też wątpliwości, że upadek i wieloletnia marginalizacja Szczecina to efekt konfliktu części Solidarności szczecińskiej z człowiekiem, który mieni się być „mężem opatrznościowym” Solidarności, a ostatni wyrok sądu absolutnie potwierdził, że był współpracownikiem SB o pseudonimie „Bolek”. Najgorsze jest, że nigdy się do tego nie przyznał i kłamał mając w klapie marynarki Matkę Bożą, wykorzystując przy tym media. Te ciche działania okazały się skuteczne i mamy dziś to co mamy.
Na ile ta czteroletnia przerwa działalności w miejskiej polityce pozwoliła Panu zmienić spojrzenie na Szczecin?
- Spojrzenie jest ciągle takie same, ale powiem, że po bardzo aktywnej kadencji 2006-2010, ja poczułem się częściowo wypalony. W moim odczuciu wtedy przegrała solidarność – rozumiana jako pomoc ludziom będącym w potrzebie (np. pomoc przy założeniu prądu mieszkańcom baraku przy ulicy Tartacznej 7a), również poprzez upadek stoczni i jako skutek oddzielenia prawdy od honoru, bo jeśli Honorowym Obywatelem miasta zostaje osoba, o której mówiłem wyżej, to dla mnie była porażka. Przeszedłem na inną płaszczyznę działania (po raz trzeci zostałem Przewodniczącym Rady Osiedla Bukowe-Klęskowo i po raz piąty Drużynowym drużyny harcerskiej, którą zakładałem w 1989 r.). Choć 29 lat mieszkałem w Krakowie, to jednak Szczecin jest moim domem, tu jest moja rodzina, tu spotkałem najwspanialszych ludzi i dlatego wracam, by kontynuować działania o wielkość Szczecina.
Ogłoszony przez Pana „program wyborczy” zawiera wiele istotnych elementów. A które z nich Pan uważa za najważniejsze?
- Nie ulega dla mnie najmniejszej wątpliwości, że najważniejsza jest reaktywacja Porty Holding SA i ściągnięcie do stref ekonomicznych na Prawobrzeżu firm japońskich. Ale ze względu na troskę o mieszkańców Prawobrzeża, a szczególnie Słonecznego, Bukowego czy choćby Kijewa, bardzo ważna jest też konieczność utrzymania autobusów pośpiesznych nawet po uruchomieniu tzw. szybkiego tramwaju. Trzecim ważnym elementem jest kwestia powstania Domu Pomocy Społecznej i Centrum Rehabilitacji na Prawobrzeżu np. w oparciu o Zielony Dwór. Jeśli koszty adaptacji okażą się zbyt wysokie, trzeba myśleć o budowie nowego np. na południe od szpitala w Zdrojach. Starsi ludzie choć najbardziej zasłużeni, są najbardziej zagrożeni wykluczeniem. Coraz więcej samotnych i schorowanych ludzi, i choć są różne propozycje ze strony MOPRu, MOKu, SM „Dąb” czy rad osiedli, nie do końca spełniają ich oczekiwania. Po prawej stronie potrzebna jest też jadłodajnia dla potrzebujących. Kiedyś ja z harcerzami wydawałem w soboty posiłki przy Sanktuarium dla około 50-60 ludzi sponsorowane przez posła Leszka Dobrzyńskiego. Sądzę, że dziś jest jeszcze większa potrzeba jadłodajni wydającej codzienne posiłki na Prawobrzeżu. Podobnie jak konieczna jest budowa basenu na Bukowym zgodnie z projektem przy SP nr74 i Gimnnr29. Bezwzględnie uważam, że jest tu konieczny taki obiekt ze względu na ogromną ilość dzieci i młodzieży. To ważna inwestycja, która zgodnie z zapowiedzią prezydenta miasta na spotkaniu z Radą Osiedla ma powstać do 2020 roku. Jako radny
przypilnuję tego!
Oprócz tej wrażliwości społecznej czy gospodarczej, jest Pan też znany z działań patriotycznych. Czy Panu wystarczy czasu by to wszystko kontynuować?
- Dla mnie patriotyzm jest jak konieczność oddychania. Takie rzeczy ma się w sobie, wynosi się z domu, z rodziny. Wychowanie młodzieży i przekazywanie im wartości, które pozwoliły Polakom zachować tożsamość, jest naszym nakazem i powinnością. Przed nami setna rocznica odzyskania Niepodległości i uważam, że winno się powołać Stowarzyszenie, które zbierze fundusze na godne uczczenie tej rocznicy. Służyć Bogu ludziom i Ojczyźnie to cel, który uważam za najważniejszy i oczywisty w życiu.
To stąd, z Bukowego gdzie Pan mieszka i przewodniczy miejscowej radzie, 20 lat temu wyszła inicjatywa „patroli obywatelskich”. W ich efekcie w wielu miejscach stało się po prostu bezpieczniej. Czy podobne działania winny być kontynuowane?
- Słusznie pan zauważa, że efekty były znakomite! Przy wsparciu wielu służb miejskich, osiedlowego samorządu, administracji spółdzielni i zarządców nieruchomości, na Bukowym udało się zlikwidować miele miejsc zagrożonych patologią. Dziś nasze osiedle należy do najbezpieczniejszych i najspokojniejszych. Jest też uporządkowane, bo we współpracy ze SM „Dąb” udało się pobudować parkingi i miejsca postojowe. Powstał zespół boisk, skatePark i duże boisko przy Pomarańczowej. Takich efektów życzę wszystkim osiedlom. Niestety, w ramach zagęszczania zabudowy przy ul.Seledynowej na terenie, gdzie rada osiedla od dawna proponowała powstanie nowych miejsc parkingowych ma powstać nowy budynek. Ze względu na zagradzanie przez stojące samochody ew. dojazdu do choćby palącego się śmietnika dla pojazdu Straży Pożarnej (byłem tego świadkiem), jak też ze względu na zagrożenie bezpieczeństwa dojścia do szkoły, skateParku i boisk sportowych, i do placu zabaw dla małych dzieci, zarząd Rady Osiedla Bukowe-Klęskowo popiera okolicznych mieszkańców występujących przeciw w/w
inwestycji.
A co zajmuje kandydata na radnego gdy ma czas wolny?
- Obiecałem żonie, że po przejściu na emeryturę będziemy spędzać razem więcej czasu. Udało mi się przekazać drużynę harcerską godnemu następcy i mniej biegam po lesie. Nie znaczy to jednak, że zmniejszyłem swoją aktywność. Nadal spędzam dużo czasu na działce, spotykam się z ludźmi, działam w radzie osiedla, i nie stronię od dobrej i mądrej literatury. Również zamierzam działać na rzecz zwiększenia bezpieczeństwa dojazdu do nie tyko kilkuset działek ogrodniczych, ale też do nowo powstałych działek budowlanych przez utwardzenie ul. Regatowej. Dziękuję za możliwość przedstawienia siebie i mojego
programu wyborczego.
Andrzej Karut startuje z listy PiS pozycja nr 7
Tekst wyborczy