Ten Zakład na prawach samodzielnego wydziału urzędu miejskiego kompletnie zignorował pisma i wnioski RO Dąbie by naprawić ławki w samym centrum osiedla. Stanowią one własność miasta i stoją na jego terenie, dokładnie na narożniku ulic Emilii Gierczak i Anieli Krzywoń. Korzystają z nich pasażerowie oczekujący w sumie na sześć linii autobusowych, bo tyle akurat tu się krzyżuje. – Nie można było dalej patrzeć na niemoc urzędników ZUKu i trzeba było podjąć jakąś decyzję zwłaszcza, że jest to miejsce uczęszczane i widok połamanych ławek nikomu chyba nie przypadał do gustu, mówi Waldemar Kapella wiceprzewodniczący RO Dąbie. W końcu rada zadecydowała, że z własnych jakże skromnych funduszy, sama naprawi siedziska ławek i przywróci im pierwotne przeznaczenie. – Podjęliśmy uchwałę by zakupić materiał, obrobić go mechanicznie i przymocować w miejsce połamanych siedzisk, mówi Alina Kordowska przewodnicząca RO Dąbie. Nasze zdjęcie obrazuje naprawione już ławki i choć to może drobna sprawa, to wstyd po raz kolejny powtórzyć, że przez 3 lata ZUK nie znalazł dosłownie kilku złotych by naprawić ławki! Niemoc miasta w sprawach podstawowych, mści się w sprawach zasadniczych. – Jeśli stać nas wydawać kilka milionów na organizację Wielkich Regat, a nie stać na dwieście złotych by dokonać drobnej naprawy, to chyba coś nie jest w porządku, zastanawia się Janusz Czurłowski członek RO. Wstyd tym bardziej, że tysiące ludzi tą trasą przyjeżdżało i wyjeżdżało z Regat, a widoku połamanych ławek przy centralnym skrzyżowaniu Dąbia po prostu nie dało się ukryć. Dziś ławki wreszcie służą wszystkim. Inna sprawa, że podłoże gdzie stoją ławki to szansa na złamanie nogi, ale na to już trzeba większych pieniędzy, którymi RO nie dysponuje.
EL