Dziennikarskie gwiazdeczki raczyły nawet wejść do magazynu rowerów i liczyć ileż to z nich trafi na ulice, i że będzie to już za moment. No jest, i co z tego? Dlaczego roweru nie ma na prawej stronie? Dlaczego nawet słowem nikt z NiOL (prowadzi szczeciński rower) nie zająknął się kiedy rower będzie na Prawobrzeżu?
Przypomnijmy pewne fakty. Gdy w połowie ubiegłego roku na sesji Rady Miasta radni podejmowali uchwałę o uruchomieniu Szczecińskiego Roweru Miejskiego, tylko jeden z siedmiu radnych I Okręgu Wyborczego (obejmuje Prawobrzeże), zapytał dlaczego od razu w pierwszym etapie rower nie obejmie Prawobrzeża? Uchwała w pewnym momencie zawisła nawet na włosku, ale magistracki wyjadacz pan Andrzej Grabiec z-ca dyrektora WGKiOś wkroczył na mównicę i zapewnił zebraną gawiedź, że rower miejski wystartuje na prawej stronie w przyszłym (czytaj tegorocznym) sezonie. Radni uwierzyli i „przyklepali” uchwałę.
Rozpoczyna się drugi sezon miejskiego roweru, ale nadal bez Prawobrzeża. W ani jednej medialnej informującym o starcie tegorocznego sezonu nie wspomniano o tym, by kiedykolwiek się stało, że rowerem ze Słonecznego będzie można rano w kilka minut pojechać na przykład na dworzec w Dąbiu, i dalej choćby expresem do Warszawy. Dlaczego tak łatwo zapomniano o Prawobrzeżu? Czy mieszkające tu 85 tysięcy ludzi to nie szczecinianie? Czy my do innej kasy miejskiej płacimy podatki? Dlaczego w milczenie zapadli radni I Okręgu? Kogo reprezentujecie i dlaczego żadne z was nie złożyło w tej sprawie choćby zapytania do prezydenta?
Pytania, pytania, pytania. Jako prawobrzeżanie jesteśmy okłamywani i pomijani. Mamy prawo się czuć odrzuceni, gdyż o rzeczy ważne i istotne musimy dosłownie się dobijać do magistrackich wrót! Sobie postawiliście 33 stacje rowerowe i uważacie sprawę za załatwioną. Tak się miastem nie rządzi! Tak nie wolno dzielić społeczeństwa, które czuje się pomijane. My też mamy prawo mieć swój rower miejski.
EL