Po wielu latach starań, miasto dosłownie odfajkowało problem, ale po kolei. Historia starań mieszkańców Dąbia o ustawienie toalety to prawdziwy horror, szczególnie dla tych, których przyłapano na załatwaniu potrzeb fizjologicznych np. w miejscowym parku. Manday mocno dopiekały. Ludzie buntowali się (i słusznie), że karze się ich za coś, czego nie mogą spełnić bo miasto nie zapewnia warunku do intymnej czynności. Pierwsze starania o postawienie szaletu publicznego na tym liczącym niemal 15 tysięcy mieszkańców osiedlu, podjęto w 1998 roku. Wtedy toaleta miała stanąć w narożniku parkingu za pawilonem handlowym tuż przy ulicy Mierniczej. Niestety, po paru miesiącach miasto powiadomiło miejscową rade osiedla, że w pobliżu nie ma kanalizacji i nie ma do czego przyłączyć przybytku, więc toalety nie będzie. Przez pewien czas rolę szaletu spełniała toaleta na miejscowym rynku, ale wraz z jego likwidacją zamknięto też toaletę. Rada zaproponowała więc ustawienie Toi Toi’a na pasie zieleni za przystankiem Anieli Krzywoń opodal wyjazdu z parkingu Domesa. Miasto tak „ochoczo” zabierało się za jej ustawenie, że po dwóch latach rada przy okazji likwidacji słynnej pijalni „Czarna Stopa”, zaproponowała ustawienie toalety obok świerka w narożniku placu. Toaleta miała być osłonięta drewnianą palisadą, a serwis co trzy dni miał czyścić i dezynfekować obiekt. Jak tylko wspomnieliśmy o tym na łamach „Panoramy 7”, osiedlowe plotkary – te co to wszystko wiedzą – wywołały taką krucjatę „antykibelkową”, że będzie śmierdzieć, że nie chcą by pijacy i bezdomni się tu załatwiali, że rada odstąpiła od pomysłu i zostawiła temat samemu sobie.
A chodziło o to, by na przykład dzieci bawiące się na pobliskim placu zamiast wspinania się do domowej toalety gdzieś na piętrze, mogły się zalatwić w pobliskiej kabinie. Tymczasem na zapleczu trzech pawiloników handlujących na obrzeżach dawnego targowsika postawiono przenośną toaletę. Wywołało to burzę, gdyż dojście do kabiny jest praktycznie tylko od licy Koszarowej. Kabina stoi wręcz na środku dawnego pasażu handlowego, zastawiona jest parkującymi autami, a jako blokadę dla tarasujących pojazdów ułożono bloczki betonu, o które łatwo się potknąć. Jest toaleta, o potrzebie której nikt nie dyskutuje, ale jej ustawienie to prawdziwa katastrofa! Czy tak zadecydowała obecna rada osiedla, czy też z braku jej nadzoru, firma wypożyczająca toalety sama o tym zadecydowała, tego nie wiemy. Ale wiemy, że choćby ustawienie jej przy ścianie marketu bądź obok ostatniego kiosku na wjeździe na targowisko byłoby właściwsze i bez takich kontrowersji jak obecnie. Nie dziwi, że na różnych forach postawiona byle gdzie toaleta wywołała tyle negatywnych komentarzy.
EL