Posłuchane

22.02.2018, Szczecin. Prawobrzeże - dwutygodnik informacyjno-reklamowy

Wielu z was czytelników naszej Gazety, poruszając się po prawobrzeżu i nie tylko, natrafiło na pewna anomalie językową , która obecnie zdominowała krajobraz polski od Odry , aż po Bug .

Słyszymy język, który de facto rozumiemy. Nie razi nas w uszy skrzekiem, który czasem zdarza się nam słyszeć, gdy odwiedzają nas nasi sąsiedzi za zachodniej granicy . Język i dźwięk , który swym melodyjnym śpiewem, często miło koi nasze uszy w codziennej pogoni za jutrem. Wiem, że gro naszych czytelników, nie zgodzi się z moim stwierdzeniem.
Ale to co obecnie obserwujemy, to ciąg logiczny postępowania ludzi mających swoja wizje polski. Historia naszego kraju, bardzo mocno związana jest z owym językiem.
Nie będę pisał o dalekich dziejach stosunków Polsko – Rosyjskich.
Przypomnę jedynie czasy Carycy Katarzyny, pochodzącej ze Szczecina, któraż to przyczyniła się do upadku polski na 123 lata. I jednym z państw która okupowała Polskę była właśnie Carska Rosja. Długi czas pokolenie naszych dziadów miało za język ojczysty, właśnie język rosyjski. W szkołach czy urzędach jeśli chciało się coś załatwić, trzeba było mówić, właśnie po rosyjsku. Za uchybianie władzy groziło zesłanie i więzienie .
Gdy w końcu wywalczyliśmy niepodległość, przyszła kolejna katastrofa.
Po wojnie staliśmy się tym przysłowiowym murem oddzielającym, blok wschodni od zachodu. Zostaliśmy zamknięci w klatce, którą dopiero upadek muru berlińskiego otworzył.
Do tego czasu na terenie polski stacjonowały jednostki radzieckie, a żołnierze rosyjscy, często bratali się z naszą społecznością. Jako, że po wojnie staliśmy się, umownie niepodlegli, nie zakazano nam nauczania mowy polskiej, historię jedynie nagięto. Język rosyjski ciągle gościł w polskich szkołach, jako język dodatkowy, ale obowiązkowy. Tak więc wiele pokoleń biegle posługiwało się językiem rosyjskim, a i często do chwili obecnej spotyka się osoby, które i rozumieją i mówią po rosyjsku. Nie pomijam też faktu, że Szczecin jak i prawobrzeże zasiedlone zostało wysiedleńcami ze wschodu. Na przykład Wielgowo, to miejscowość do której skierowano osoby wysiedlone z Lwowa i okolic. Ale historia przesiedleńców to ewentualnie temat na następny artykuł. Wracając do języka rosyjskiego, na naszym podwórku. Chodząc obecnie po prawobrzeżu, czy tez przemieszczając się po Szczecinie, czy też wyjeżdżając w inne rejony polski, codziennie słyszymy ów język. Czy to w sklepach, gdzie powoli obsługa robi się mieszana, czy w biurach, na budowach, ogólnie wszędzie. Ktoś może zapyta, skąd on tu się wziął? Gdy w 1989 roku, padł mur berliński, zaczęliśmy zachłystywać się wolnością. Wielu naszych krajan wyjechało na zachód, by dorobić się, może też by uciec. Powody każdego wyjeżdżającego są, jego osobistą sprawą, ale do tej historii wzmianka o tym jest tu potrzebna. Znakomita większość polaków, na zachodzie pracowała na czarno, zakładało związki kombinowało, tylko po to by utrzymać się na tej przysłowiowej powierzchni. Po otworzeniu zagranicznego rynku pracy dla polaków w 2004 roku, jak podaje GUS wyjechało z Polski 2,5 mln osób. I są to osoby zarejestrowane, które zdeklarowały się wpisać na listę osób które wyjechały. Po Powstaniu Listopadowym, wielu Polaków obawiając się śmierci, uwięzienia czy też zesłania zdecydował się uciec na zachód. Jak podają dane historyczne, ilość osób które wyemigrowały to 11 tysięcy i tą emigracje nazwali Wielką. Jak wiec nazwać to co stało się po 2004 roku.
Niektóre źródła podają, że nazwaną ja Wielką gdyż wyjechało za granicę wielu wybitnych twórców, autorów książek, muzyków czy polityków. Lecz czy ci, którzy wyjechali po 2004 roku byli gorsi. Pozbyliśmy się lekarzy, dentystów, architektów, spawaczy, którzy po upadku stoczni szczecińskiej zasilili stocznie europy, budowlańców, a nawet i polityków. No może przesadziłem. Oni z kraju nie wyjeżdżają, no może poza jednym.
Ta emigracja nie wynikła w wyniku upadku powstania, nie było prześladowań, zsyłek, aresztowań… Przyczyny tej emigracji to, też temat na ewentualny artykuł.
Ale wracając do naszego rosyjskiego, a może bardziej ukraińskiego, choć wielu z nas nie rozróżnia tych języków. Krótko pisząc, my pojechaliśmy tam, a oni tu .W pewnym momencie zabrakło w kraju fachowców. Przedsiębiorczość naszych polityków była zaiste przewrotna, przepisy umożliwiające pracę ludziom ze wschodu, nadal przyprawiają o ból głowy naszych wschodnich przybyszów. Choć ich rzeczywistość przypomina dokładnie naszą 30 lat temu. Bieda, rozboje, wszechobecna korupcja. Spotyka się tam skrajne ubóstwo, jak i bogactwo ponad miarę ogarnięcia. Dodatkowym bodźcem wyjazdu z Ukrainy młodych zdolnych ludzi jest to, że nadal w niektórych regionach, tam trwa wojna. W Szczecinie, tak i na prawobrzeżu powstało dużo agencji pośrednictwa pracy, ułatwiając zaadoptowanie się przyjeżdżającym tu pracownikom z wschodu. Często ta pomoc to dym w oczy, gdyż wykorzystywana jest ich naiwność i wiara w człowieka. Pracują za grosze mieszkają po pięć, czy dziewięć osób w pokoju, gdzie gdy oni idą do pracy przychodzi zmiennik i śpi w wspólnym łóżku. Ich prywatne życie ogranicza sie do wyjść w niedziele na miasto, czy do osuszenia butelki wieczorem po pracy. Nie piszę o wszystkich, takie są ich, że tak je nazwę początki, niczym w Anglii tyle że w XVII wieku. Wielu tez z nich to wykształceni ludzie, którzy wspinają się po szczeblach kariery zawodowej poprawiając swoją wizje jutra.
Wynajmują domy, zakładają rodziny, inwestują w siebie, studiując i pokazując swoja wartość. Wysuwa się refleksja, dlaczego tak się stało, że emigranci z wschodu często też zarabiają lepiej niż ci nasi ziomkowie, którzy zostali tutaj. Patrząc na przekrój rozwijania się naszej gospodarki, to obecnie uzależnieni jesteśmy w większości od pracowników z wschodu. Co stanie się gdy i dla nich otworzą się zagraniczne rynki pracy? Czy ci co wyjechali wrócą? Czy granice otworzą się na uchodźców z Afryki? Wtedy to język rosyjski zostać może wyparty innymi dialektami i niczym w Anglii egzotyka zachowań osiągnie stopień absurdu. Ale to też temat na inny czas. Więc też zastanówmy się nad tym, czy sensem jest przypominanie lub wytykanie historii tym ludziom. Traktowania ich jak coś gorszego, bo i te zachowania zauważyłem. Nas często za granicą traktują jako gorszą nację. Podczas wojny nazywano nas podludźmi. Więc bądźmy ponad to. Odpłacajmy dobrem na dobro, a na zło... niech każdy sam rozważy, jak na nie odpłacać.

Galeria zdjęć

Skomentuj

Znamy Twoje IP (18.224.32.86). Pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy.

Facebook