Jest to fikcyjna opowieść, ale oparta na wielu głośnych sprawach porwań z ostatnich lat, o których donosiły media. Joy (Brie Larson) jest młodą kobietą, która przed laty, jeszcze jako nastolatkę, porwał obcy mężczyzna. Stary Nick (Sean Bridgers) uwięził Joy w odizolowanym pokoju, w szopie na terenie swojego podwórka i od tamtej chwili nie udało się dziewczynie wyjść z pomieszczenia ani razu. Tytułowy pokój stał się jej całym światem, co jest jeszcze bardziej niewiarygodne i przerażające gdy się dowiadujemy, że jej syn, pięcioletni Jack (Jacob Trembley), także nigdy nie opuścił czterech ścian, w których przyszedł na świat. Codzienność tej dwójki składa się z pieczołowicie pielęgnowanych rytuałów, dających chłopcu względne poczucie normalności, a nawet szczęścia. Matka i syn razem gotują, bawią się, sprzątają, a ich wielką bliskość przerywają jedynie wieczorne wizyty Starego Nicka. Wraz z kolejnymi urodzinami Jacka, w Joy dojrzewa gotowość do stawienia czoła porywaczowi i do ucieczki z pokoju, ale to nie wydostanie się z więzienia, ale obca obojgu rzeczywistość na zewnątrz, okaże się prawdzie ciężką próbą.
Pokój to, oprócz fascynującej i wzruszającej historii, także niesamowity popis aktorskich umiejętności. Brie Larson jest bardzo przekonująca w roli matki walczącej o skrawki normalności dla swojego dziecka i starającej się zastąpić mu cały świat. Mały Jacob Trembley jako Jack to natomiast prawdziwy fenomen, o którym nawet starsi aktorzy wypowiadają się z szacunkiem, a my z pewnością jeszcze nie raz będziemy mogli podziwiać na ekranie jego talent. Koniecznie trzeba się wybrać na ten film, nie zapominając o chusteczkach bo jest bardzo wzruszający.
Więcej recenzji przeczytasz na www.szczere-recenzje.pl