Okiem Lipienia

15.05.2006, Szczecin. Prawobrzeże - dwutygodnik informacyjno-reklamowy

Gdzie patyki tam.....wyniki !!!To stara prawda, która powinna przekonać nas do tego, ażebyśmy nie starali się unikać miejsc wybitnie trudnych do łowienia. Duża ilość zawad podwodnych naraża nas co prawda na utratę pewnej ilości sprzętu wędkarskiego, ale dotyczyć to powinno jedynie haczyków z przyponami a w skrajnych przypadkach ciężarków z koszyczkiem zanętowym i rurką antysplątaniową. Miejsca występowania zaczepów zawsze powodują miejscowe spowolnienie nurtu wody, co dla ryb oznacza mniejszy wydatek energetyczny. Bardzo często król naszych wód jegomość sum wykopie sobie w takim miejscu jamę pozwalającą mu z ukrycia atakować przepływające ryby. Węgorzyk także da się zaskoczyć w takim miejscu po podsunięciu mu pod nos pęczku czerwonych robaczków. Zawady podwodne stanowią również idealne miejsce dla dużych okazów leszczy szukających w nasłonecznione dni półcienia. Jak ponieść nad wodą jak najmniejsze straty? Wielu wędkarzy po urwaniu haczyka stara się w takim miejscu zastosować grubszą żyłkę przyponową ...ale ma to dla ich sprzętu wręcz opłakany skutek. Zamiast zerwania najsłabszego elementu zestawu, jakim jest przypon zrywamy najczęściej cały zestaw gruntowy z dużym zapasem żyłki głównej lub plecionki. Wyjściem z tej sytuacji będzie zmiana miejsca połowu albo zastosowanie cieńszych przyponów lub haczyków miękkich tzw. druciaków. W zaczepach po przyłożeniu pewnej wartości naszej siły spowodujemy rozgięcie się druciaka, ale po wyjęciu go z wody możemy przy użyciu małych kombinerek z okrągłymi noskami znów nadać mu pożądany kształt. Na zakończenie informacja znad wody... Pełny relaks...są ryby - jest pięknie! ... ... ... Pozdrowienia. Ryszard

Skomentuj

Znamy Twoje IP (3.145.154.251). Pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy.