Kilka słów w obronie zębatego. Z ogromnym smutkiem stwierdzają koledzy wędkarze fakt coraz rzadszego występowania szczupaka w naszych wodach. Do rzadkości należy widok skotłowanej wody po ataku centkowanego drapieżcy. Przed laty miałem na rozkładzie kilka szczupaków przekraczających zdecydowanie wagę 10 kilogramów i byłem z tego powodu niepomiernie dumny. Dzisiaj po latach zapewne z niekłamaną radością darował bym im wolność. Za granicami naszego kraju nasi rodacy spotykają się z totalnym potępieniem swoich międzynarodowych wystąpień wędkarskich Przytoczę tylko przykład Anglii gdzie na pierwszych stronach gazet widnieją alarmujące artykuły\" Polacy wyjadają nam ryby!! Jeden z naszych kolegów podczas pobytu w Holandii został skarcony za to że zabiera z łowiska sandacze u nas uznawane za rekordowe. Gdy zapytał zdezorientowany w czym problem... usłyszał to, że duża ryba jest najlepszym materiałem rozrodczym a na patelnię powinny trafić okazy od 1 do 2 kg. Ile to jeszcze lat musi upłynąć zanim zaczniemy traktować wędkarstwo jako formę relaksu a nie wyprawę po białko. Znajdziecie w moim sklepie petycję do władz postulującą podniesienie wymiaru ochronnego szczupaka i zmniejszenie limitu dziennego jaki zgodnie z przepisami możemy zabrać do domu. Myślę że pozyskam pomiędzy wami rzeszę zwolenników odpuszczenia na pewien czas zębatemu po to ażeby nasze wody po kilku latach były selekcjonowane przez drapieżniki bez ingerencji ludzi a wtedy ręczę wam że pozbędziemy się skarłowaciałej populacji białorybu. W nie tak odległym Szwedt są akweny wodne na których zabronione spiningowanie. Podczas połowów leszcza za każdy zacięciem na wędce meldował się okaz od ważący od 1,5 do 2 kg...podczas gdy pod wędą potężne wiry wody kręcone ogonami dużych drapieżników świadczyły o tym że wszystkie chore słabe rybki nie mają szans. Zachowana została równowaga pomiędzy drapieżnikami a resztą rybiej populacji. Może po latach w naszych wodach............