Taka przykrość spotkała lokatorów baraku socjalnego. Dodajmy od razu, że nie wszyscy są zadłużeni ale „ręka sprawiedliwości” dosięgła wszystkich jak leci. W baraku, który już kilka lat temu straż pożarna wyłączyła z obiektów podlegających zamieszkaniu, mieszka w sumie około sto osób. Wśród czterdziestu rodzin, są rodziny z małymi dziećmi i osoby niepełnosprawne. Jest ciemno i zimno…
Spółka Załom Dom Serwis, która zarządza nieruchomością poprzez prezesa Edwarda Wołowskiego tłumaczy, że nie ma innego wyjścia i z konieczności zasilanie odcięto wszystkim lokatorom. Za grudzień barak otrzymał fakturę opiewającą na blisko 14 tysięcy złotych, z czego mieszkańcy uregulowali niewiele ponad siedem tysięcy. Reszta to zadłużenie i ani widoku na jego spłatę. To powód, dla którego zarządca nieruchomości zażądał od dostawcy energii Spółki Enea odłączenia zasilania. Ponowne włączenie zasilania może nastąpić dopiero gdy wszyscy zadłużeni wpłacą minimum 75% swojego zobowiązania.
Przyznajemy, że wyłączenie zasilania w okresie niskich temperatur gdy część lokatorów ogrzewała mieszkania prądem by dzieciom było cieplej i by zagrzać wodę do mycia, to dość barbarzyńskie metody. Z drugiej strony rozumiemy zarządcę, który tak naprawdę nie ma innego sposobu by wymóc na dłużnikach regulację zobowiązań. Nikt nie jest na tyle altruistą by finansować z własnej kieszeni cudze przyjemności. Lokatorzy mają zbiorowy licznik i w sumie nie ma możliwości wyłączenia prądu tylko tym, którzy nie płacą. Czasy głębokiej komuny kłaniają się w szyderczy sposób, odpowiadają wszyscy nawet za czyny nie popełnione…
EL