Pasażerowie tracą zaufanie, Tramwaje Szczecińskie notują straty, a wykonawca sieci, która ponoć jest temu winna twierdzi, że wszystko jest w porządku. Inwestor – dziś użytkownik linii SST, postanowił wyjaśnić co jest przyczyną awarii i uszkadzania pantografów. Powołano komisję, w której skład wchodzą też przedstawiciele projektantów i wykonawców.
Budową sieci nad torowiskiem zajmowała się Spółka PKP Energetyka, która była podwykonawcą robót na rzecz głównego wykonawcy czyli firmy Strabag. Przedstawiciele PKP Energetyka podkreślają, że Strabag podpisał protokół obioru sieci i nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń.
Sieć trakcyjna objęta jest czteroletnią gwarancją i jej wykonawca usuwa usterki na bieżąco. Rzecz jednak w tym, że kilkugodzinne przerwy w kursowaniu tramwajów denerwują i pasażerów i przewoźnika. Musi on utrzymywać w pogotowiu tabor zastępczy bo złamane pantografy, to po pierwsze konieczność ściągnięcia tramwaju z torów, a po drugie naprawa sieci.
Mamy nadzieję, że Wysoka Komisja wyjaśni przyczyny awarii, bo jednak inwestycja za niemal 200mln złotych kazała oczekiwać czegoś bardziej sprawniej działającego niż jest. Paraliżujące ruch SST awarie nawet jeśli są wynkiem tzw. awarii „okołoporodowych”, to jednak trzeba się zastanowić dlaczego nie działa coś, co powinno grać od samego początku! Strabag zakończył roboty w kwietniu i trzeba było czekać na zakończenie robót w ulicy Gdańskiej by mogły pojechać tramwaje. Ale też był czas by jeździć nie tylko testowo i sprawdzić działanie sieci. Na razie sprawdzane są nerwy i nogi pasażerów, którzy z uszkodzonego tramwaju piechotą idą na przystanki. ©
EL