Odkąd przebudowano chodnik przy ulicy Anieli Krzywoń, stał się on powodem narzekań i utyskiwań. Problemem nie jest złe wykonanie – tu raczej wykonawcy nie można nic zarzucić, ale sposób w jaki korzystają z niego kierowcy parkujący auta. Pozornie chodnik jest dość szeroki, ale to względne określenie, bo wszystko zależy w jaki sposób zaparkowane zostanie tu auto. A każdy praktycznie parkuje jak chce; jedni skosem, inni wzdłuż, a jeszcze inni na wprost. Trudno się zresztą dziwić, bo jest to jedno z dogodniejszych miejsc parkingowych w samym centrum osiedla, ale brakuje jakiegokolwiek oznakowania co do sposobu parkowania. Kierowcy takie znaki informujące jak należy parkować nazywają „organizerami”, bo rzeczywiście organizują i ułatwiają parkowanie. Tu nie ma absolutnie nic.
Z tego powodu miejscowa Rada Osiedla odbiera wiele uwag i skarg, i wystąpiła do ZDiTM oraz do sekcji odpowiedzialnej za organizację ruchu w mieście z wnioskiem, o ustawienie tu znaku informującego w jaki sposób powinno się tu parkować. Najwłaściwszym byłoby wyrysowanie białych linii wyznaczających miejsca postojowe. Najbardziej potrzebna jest linia wyznaczająca krawędź dopuszczalnego wjazdu auta, czyli wyznaczenie tzw. głębokości parkowania. Chodzi o to, że niektórzy ustawiają samochody zbyt blisko ściany bloku i nie zachowują przepisowego 1,5 metra dla pieszych. Powoduje to scysje i skargi mieszkańców, zwłaszcza matek idących z dzieckiem w wózku. Taka sytuacja trwa już od lata ubiegłego roku, i pora to formalnie rozwiązać. Pieniądze na pięć litrów odpowiedniej farby nie powinny być problemem, a rozwiążą sprawę na zawsze.
EL