Hinduska tancerka

05.02.2013, Szczecin. Prawobrzeże - dwutygodnik informacyjno-reklamowy

Rada Żivković-
Absolwentka Szkoły Baletowej w Szczecinie i Heidelbergu w Niemczech. Uczyła się tańca klasycznego, ludowego i rytmiki. Prowadziła zajęcia klasycznego tańca indyjskiego w całej Europie. Występuje z okazji wielu ważnych zarówno narodowych jak i tradycyjnych uroczystości i świąt indyjskich, w czasie wielkich festiwali Ratha Yatra w rożnych miastach Europy oraz w Indiach. Ostatnio ułożyła choreografię do komedii Marcina Szczygielskiego ,, Single i Remisy”.

Jak się zaczęła Pani przygoda z tańcem?
Tańczę od początku mojego życia. Kiedy byłam dzieckiem moja mama zapisała mnie do ogniska baletowego w Szczecinie. Od zawsze wiedziałam, że to jest to, co chciałabym w życiu robić.

Jak to się stało, że wyjechała Pani za granicę?
Po szkole baletowej dostałam możliwość wyjazdu do Niemiec. To była dla mnie szansa. Spotkałam się tam z klasycznym tańcem hinduskim, który mnie zafascynował. Nigdy wcześniej nie słyszałam o takim stylu tańca. Po skończeniu semestru zaczęłam się uczyć wszystkiego od podstaw. Początki były naprawdę trudne, ale się nie poddawałam. Pomogła mi moja nauczycielka Aleksandra Romanowa. Po skończeniu szkoły baletowej w Heidelbergu, kontynuowałam swoją naukę w Berlinie a potem w Indiach.

Zrezygnowała Pani z baletu na rzecz tańca hinduskiego. Czy nie żałowała Pani swojej decyzji?

Balet jest ulotny. Byłam świadoma tego, że jak się nie zrobi kariery do 18 roku życia, to potem jest o wiele trudniej. Taniec hinduski jest zupełnie inny, można się go uczyć całe życie. Im bardziej tancerka jest dojrzała, tym taniec staje się piękniejszy. 

Jak Pani godzi życie zawodowe z życiem prywatnym?

To nie jest tak, że ciągle podróżuję. Czasami prowadzę warsztaty, które odbywają się w weekendy. Jak wyjeżdżam do Indii to staram się nie być dłużej niż 3 tygodnie. Bardzo lubię być w domu, ale jak jestem w nim za długo to tęsknie za wyjazdami.

Jakie ma Pani pasje?

Bardzo lubię gotować, mam nawet swój kanał kulinarny. Kocham podróże, nie wyobrażam sobie bez nich życia. Chciałabym zwiedzić Kambodżę i Tajlandię. W Indiach byłam już wiele razy, ale są takie duże, że cały czas odkrywam nowe miejsca, które mnie fascynują.

Jak taniec wpływa na Pani życie?

Taniec jest trzonem, wszystko się kręci wokół niego. Wyjazdy, występy i warsztaty są nieodłącznym elementem mojego życia.

Jak to się stało, że została Pani aktorką Kollywood?

Moja nauczycielka zorganizowała spotkanie. Jednym z gości był reżyser Kollywood (nie mylić z Bollywood). Wtedy zaproponował mi zdjęcia próbne do filmu. Stopniowo, dostawałam coraz lepsze propozycje.

Pani największe osiągnięcie?

Cztery lata temu miałam tournee w południowych Indiach, które są kolebką tańca hinduskiego. Było to dla mnie duże wyzwanie. Miałam występ w świątyni Minakaszi, do której biali ludzie nie mogą wchodzić. Występowałam przed liczną publicznością, zrobiono dla mnie przejście i otworzyły się wrota. Pierwsze tancerki tańczyły tylko w świątyniach, dla mnie to był powrót do antycznych czasów.

Czy taniec wymaga wyrzeczeń? Miała Pani czasami momenty zwątpienia?

Na początku poświęciłam całą siebie. Chodziłam do dwóch szkół jednocześnie, nie miałam tyle wolnego czasu co moje koleżanki. Kocham taniec, nie traktuję go jak pracy. Nie myślę o zarobkach, najważniejszy jest występ i emocje, które towarzyszą ludziom, którzy mnie oglądają.

Na czym polegają wyjazdy do Indii, które Pani organizuje?

To są turystyczne wyjazdy, ludzie, którzy ze mną jadą chcą poznać Indie od drugiej strony. Ustalam trasę i zwiedzamy ten wspaniały kraj. To jest również kulinarny wyjazd, próbujemy różnych potraw.

Jakie ma Pani marzenia?

Moje marzenia są związane przede wszystkim z dziećmi. Chciałabym, żeby były szczęśliwe. Nie koncentruję się na swoich marzeniach, osiągnęłam to, co chciałam. Jestem kobietą spełnioną.

 

Rozmawiała: Barbara Hortyńska 

 

 

Galeria zdjęć

Skomentuj

Znamy Twoje IP (18.222.35.77). Pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy.

Facebook