Problem zgłaszają nam wypoczywający na plaży w Dąbiu gdzie nie ma żadnego zaplaczea gastronomicznego. Rok temu przebudowane i na nowo zagospodarowane Kąpielisko Dąbie, cieszy się niesłabnącym powodzeniem wśród amatorów plażowania. Nawet gdy aura niedopisuje, na Kąpielisku nie brakuje ludzi. Cały teren jest monitorowany i ochraniany przez agencję ochrony. Wejście na Kąpielisko jest biletowane, a wyjść mozna tylko po przyożeniu biletu do czytnika. Uruchamia się wtedy solidny stalowy kołowrotek, i kto wyjdzie z Kąpieliska nie wróci powrotnie. – Odwiedziłem plażę z dwójką dzieci i po około godzinie zmienił się wiatr, zaczęło powiewać z północy, a ja zostawiłem kurtki w aucie na parkingu - mówi Robert Paśnik. Musiałem wyjść po okrycia i ponownie zapłacić za wejście. To bardzo nie w porządku, że nie można wyjść na chwilę po potrzebną rzecz i trzeba ponownie płacić za wstęp na plażę, dodaje rozmówca. – Na Kąpielisku nie ma żadnej gastronomii ani punktu z napojami. Byliśmy z cała rodziną i przy temperaturze plus 34 stopnie Celsjusza, po prostu zabrakło nam picia - mówi Aldona W. Mąż wyszedł po napoje do pobliskiego sklepu i musiał ponownie płacić za wstęp. To działanie przeciw plażowiczom, podsumowuje pani Aldona. Skontaktowaliśmy się z zarządcą Kąpieliska czyli Zakładem Usług Komunalnych gdzie usłyszeliśmy, że tak stanowi regulamin i nic nie można na to poradzić.
A przecież regulamin uchwalili radni RM i to oni są władni zmienić go. Skoro czytnik rejestruje wyjście, to żaden problem zaprogramować urządzenie tak, by dawało np. 10 minut na ponowne wejście na Kąpielisko bez ponownego opłacania wejścia. Dodatkową blokadę przed przekazaniem biletu innej osobie może być konieczność wpisania trzech ostatnich cyfr numeru PESEL.
AGA