Nie inaczej jest gdy trafimy na autobus marki MAN należący do SPA Dąbie o numerze bocznym 2605. Jego osobliwość polega na tym, że środkowe drzwi zamykają się same, mimo że pasażer jeszcze nie opuścił pojazdu. Drzwi przyduszają pasażerów bo działają na fotokomórkę. Na linii 56 autobus operował we wtorek i kilka razy drzwi przcisnęły pasażerkę, a następnie wózek z dzieckiem! Matka nie zdążyła zdjąć wózka z pomostu (będąc już na peronie), a drzwi zaczęły się same zamykać! Tak samo było przy wsiadaniu. Wrzask, kłótnia z kierowcą i zamieszanie.
Kierowca tłumaczył, że drzwi zamykają się niezależnie od jego czynności, gdyż steruje nimi „czujka”. Jedna z pasażerek wykrzyczała, że robi to specjalnie, ale kierowca (wyjątkowo spokojny) zaprosił ją by sama przetesowała działanie drzwi. Rzeczywiście, fotokomórka „nie widzi” wszystkiego i wydaje impuls do zamknięcia drzwi, gdy pasażerowie jeszcze nie wysiedli.
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z dyspozytorem, który potwierdził, że tak jest w kilku autobusach, ale dodał też, że „fizycznie” jest niemożliwe by dokonać naprawy.
Nie jesteśmy fachowcami w tej dziedzinie, ale wydaje się nam, że skoro czujka jest tak „głupia” i przydusza pasażerów, krórzy okładają obelgami kierowców, po prostu należy ową czujkę wyłączyć i pozwolić by drzwi otwierał i zamykał kierowca. Jakaż to dziś filozofia by tak zrobić? Wystarczy odrobina empatii zanim będzie za późno! Przyduszanie dzieci w wózkach lub zamykanie drzwi przed nosem pasażerom kiedyś źle się skończy.
EL